Mateusz Kijowski postuluje dziś zmianę formuły naszego protestu z ruchu obywatelskiego sprzeciwu na ruch oporu, bo w istocie mamy do czynienia z rodzajem okupacji, tyle że wewnętrznej:
KOD – sztandar wyprowadzić!
Dobrze znam miarę spraw. Sprawy państwowe, w imię których nie schodzimy z ulic naszych miast, są fundamentalne. Sprawy organizacyjne zaś są marginalne. Wiem to i przepraszam wszystkich, którzy z tymi marginalnymi wbrew własnym chęciom muszą się zapoznawać.
Marginalne sprawy organizacyjne nie są jednak moimi sprawami prywatnymi. Są publiczne. Stowarzyszenie KOD zdegradowało się jako marka i upada. Właśnie teraz. KOD jako idea i masowy ruch społeczny – nie upada, bo my wszyscy ów ruch współtworzymy.
Pan Kaczyński był jednym z twórców Solidarności. Jego rząd, na czele którego stanęła Beata Szydło, został utworzony w wyniku demokratycznych wyborów w 2015 roku. Co to oznacza? Oznacza tyle, że ani kombatancka karta solidarnościowa, ani argument wygranej w demokratycznych wyborach nie stanowią wystarczającej rękojmi do obdarzenia zaufaniem rządzących.
W ostatnich tygodniach zła, faszystowsko-bolszewicka władza uczyniła zamach na polskie sądownictwo trzema niekonstytucyjnymi ustawami, których celem jest spacyfikowanie sędziów i ubezwłasnowolnienie ich. To zamach stanu.
Przeciwko władzy powstał ruch. Czy to rewolucja? Nie bardzo, gdyż rewolucję zafundowała nam władza, a nie my jej. My tylko przeciwstawiamy się rewolucji, której celem jest cofnięcie Polski do czasów komuny.
Nasze szeregi zasiliła licznie młodzież i chwała jej za to. Demonstracje współorganizują: Akcja Demokracja, Obywatele RP, OSA, Strajk Kobiet, Zieloni, Razem, Odnowa, a do wczoraj KOD Mazowsze. No, i jeszcze Zarząd Główny KOD.
Panie Łoziński, pani Filiks, panie Marciniak, panie Szumełda i pozostali państwo, wychodzenie na scenę ma na celu przekazanie ważnych treści, ideologicznego przesłania. Nie powinno się tego robić dla lansu, ani w celach wspominkowych, dla autoprezentacji.
Nade wszystko, z autorytarną władzą się nie negocjuje w sprawach ustrojowych. W imieniu społeczeństwa można jedynie wyrazić jego wolę. Propozycja rozmów jest tyleż niesmaczna, co świadcząca o megalomanii. My jesteśmy wynoszeni przez policję z jezdni, a wy kreujecie się na celebrytów i w świetle kamer udajecie zbawców narodu… To żenujące.
Pan Rakowiecki, niedawny wasz rzecznik, zarzucił nam, że działamy jak PiS wobec pana Łozińskiego. Tajemnicą Poliszynela jest jednak, że PiS w ogóle unika krytyki pana Łozińskiego, oszczędza go w sposób nie budzący wątpliwości, że pan ten cieszy się w obozie rządzącym taryfą ulgową.
Mateusz Kijowski, nawet nie będąc przewodniczącym, nadal jest niemiłosiernie oczerniany, co tylko dowodzi, że traktowany jest jako prawdziwy przeciwnik autorytarnej władzy Kaczyńskiego.
Dlatego rezygnujemy z legitymizowania stowarzyszenia KOD i jego zarządu głównego. Nie będziemy płacić składek na wasze pensje, auta, mieszkania, etc. Szkoda naszej krwawicy, szkoda zachodu.
Niebawem zaproponujemy najlepsze rozwiązania, które pozwolą nam się na nowo zorganizować, skrzyknąć i bronić naszej ojczyzny przed wrogim przejęciem przez Kaczyńskiego.
Między nami a Kaczyńskim nie ma chemii, tak jak nie ma jej między nami a panem Łozińskim, mimo że obaj współtworzyli swego czasu Solidarność. I obaj zwyciężyli w demokratycznych wyborach.
Post scriptum
– komentarz:
„Oczernienie i dezawuowanie Mateusza Kijowskiego, które w efekcie przyniosło rozbicie KODu to jeden z największych sukcesów obecnie nam panujących. Najgorsze zaś jest to, że Mateusza nie wsparła też ani strona opozycyjna, ani związane z nią ośrodki medialne. Dlaczego? Nie wiem. O ile postawa rządzących jest oczywista to postawa drugiej strony wydaje się raczej niezrozumiała, chyba, że KOD urósł do siły, którą również opozycja zaczęła postrzegać jako zagrażającą jej interesom. Jeśli tak było… to wolę o tym nie myśleć. Tak czy owak KODu de facto już nie ma, a to co zostało, jest jakimś dziwnym bytem niepokojąco obojętnym dla naszych obecnych włodarzy. A jeśli tak jest, to nawet gorzej niż gdyby KODu po prostu nie było.”