Sekwencja zdarzeń była ostatnio następująca. KOD zaprosił Krystynę Jandę pod licznik w ostatnim dniu lipca br. (osobom niezorientowanym wyjaśniam, że licznik naprzeciw urzędu Beaty Szydło jest stałą pikietą KOD-u, która ma jej precyzyjnie przypominać upływ czasu, od kiedy sprzeniewierzyła się konstytucyjnemu obowiązkowi publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego w Dzienniku Ustaw). Zazwyczaj kolejne numerki zmieniają postaci życia publicznego. Wizytę Krystyny Jandy w Al. Ujazdowskich zrelacjonowałem na portalu KOD-u. Oprócz tego pojawił się fotoreportaż Anny Dysińskiej. Trudno się dziwić tej naszej radości, ponieważ mimo że to fragment Traktu Królewskiego, przesiadywanie na ulicy nie należy do przyjemności i nie jesteśmy tam stale obecni, bo taki mamy sposób na życie, tylko dlatego, że protestujemy. Jest to wyraz naszej determinacji i stale nam towarzyszą upiorne wizje przyszłości. Dlatego wsparcie ze strony tak znakomitej postaci, jak Janda, uskrzydla nas i pozwala nam przetrwać.
Obecność tej wspaniałej aktorki wykorzystała również Katarzyna Wyszomierska, redaktorka naczelna portalu KOD Mazowsze, by przeprowadzić z nią wywiad. Krystyna Janda powiedziała tam m.in.:
” Dla mnie to jest najgorsze, że przecież byłam na Wybrzeżu, kiedy był Sierpień, nie w Stoczni, ale wiedziałam, co się dzieje. Śledziliśmy to wszyscy. Wiedzieliśmy, jak to wszystko się odbywało… Nie ma w ogóle kościoła tutaj. I to jest ta podstawowa moim zdaniem różnica. Przecież każdy dzień strajku zaczynał się od mszy świętej. A tutaj ani razu. Byłam pewna, że przed każdym marszem KOD-u odbędzie się msza, że znajdzie się ksiądz, który będzie chciał czynić posługę ludziom, którzy po prostu troszkę inaczej oceniają rzeczywistość. Nie znalazł się żaden ksiądz przez cały ten czas. To jest nieprawdopodobne. Uważam, że dalej jeżeli rzeczywiście ludzie protestują, potrzebna im jest pomoc, wsparcie, wzmocnienie, siła. I zawsze Polacy szukali tego w Kościele. I ta msza zawsze była symboliczna w Sierpniu. A teraz jej nie ma!”
Tu, przerywając relacjonowanie aktualnych zdarzeń, wypada nadmienić, że o ile współpraca kościoła z pisowską władzą układa się harmonijnie, o tyle współpraca kościoła z KOD-em raczej tak dobrze się nie układa. Na pewno nie z winy KOD-u. Niewykluczone, że jedna wyklucza w jakiejś mierze drugą, choć to tylko spekulacje.
W każdym razie główne wydanie „Wiadomości” w telewizji publicznej rządzonej przez prezesa Jacka Kurskiego z PiS-u, zainteresowano się tym wywiadem, ale podano zaledwie 10-sekundowy fragment, jedno zdanie, co całkowicie zmieniło sens wypowiedzi artystki. Sens zawiera się we fragmencie: Nie znalazł się żaden ksiądz przez cały ten czas. To jest nieprawdopodobne.
Wiadomości tak zmanipulowały wypowiedź, że wynikało z niej, jakoby Krystyna Janda miała pretensje do KOD-u, iż nie zaprasza kościoła i nie organizuje mszy. Krystyna Janda zdenerwowała się na tę manipulację i ją zdementowała.
Ale to nie koniec tego skandalu, którego ofiarą pada aktorka. Owszem, telewizja publiczna z niej zadrwiła, ale przecież pisowscy redaktorzy i politycy i tak mają jej za złe, że w ogóle przyszła pod licznik i zmieniła nam cyferkę. Szczujnia partyjna ruszyła pełną parą. Krystyna Janda przed spektaklem w Poznaniu stwierdziła: „W żadnym innym polskim mieście nie było takiej negatywnej kampanii przed naszymi spektaklami. To dla mnie traumatyczne doświadczenie.”
Nie ma wątpliwości, że teraz Krystyna Janda jest na cenzurowanym. Podobnie jak inni artyści i postaci życia publicznego, które śmiały odnieść się krytycznie do dobrej zmiany. Postawa obywatelska osób publicznych i ich odwaga wiele kosztuje, więc tym bardziej należą się brawa tym, którzy znając ryzyko wspierają KOD i odcinają się od złej władzy PiS-u. Wielkie podziękowania! Niech żyje wolność, demokracja i państwo prawa!
[Na zdjęciu – autor z Krystyną Jandą pod KOD-erskim licznikiem].